środa, 27 lutego 2019

Łez przebaczenie

Co czuję?
Opisać nie potrafię
Rymów poskąpię
Epitetów zabraknie
Uczuć słowami nie zastąpię

Chciałbym usłyszeć
Usłyszeć i widzieć
Cię przed sobą, teraz
Byś przyszła, byś wróciła
Przyjął bym Cię
Wystarczy, byś przeprosiła

Łzy cisną mi się do oczu
Tęsknie
Cierpię
Lecz pierwszy ręki nie wyciągnę
Krew ma mi nie pozwala
I choć dusza się rwie na dwoje
Rozsądek bunt obala
Armia zebrana w sercu mym
Przewrót stara się zrobić
Pałac gdzie Honor z piękną Dumą panuje
Rozpacz oblega, szaleństwo szturmuje

Przyjął bym Cię
Lecz nie mogę
Wspomnienia miłość mi barwi
Płomień nie gasnący
Płomień gorący
W sercu się jątrzący
Wnętrze palący

Jak słońce pragnie na ziemie zerkać
Jak ptaki wielbią pięknie ćwierkać
Jak, jak, jak me uczucia buntują się
Jak tęsknie i pragnę Cię
Opisać nie potrafię

A ty
Ty nigdy nie dowiesz się tego
Widziadła wokół mnie
Tworze je
Mówią rzeczy różne
Bym odezwał się do ciebie
Bym zadbał o siebie
Że już najwyższa pora
A kysz potwora,
Nie chce was słuchać
Nie mogę
Od was rad brać
Nie mogę
Się użalać
Poradźcie mi jak do przodu iść
I nie oglądać się za siebie
By być jak liść
Lekkim i w wiatru potrzebie

Wiatr… Wiatr nigdy się nie cofa
Zawsze jest to trasa nowa
I ja nową trasą pójdę
Z nienawiścią, miłością i nadzieją
Że szczęście swe odnajdę
I z życiem przy tym ujdę

Żegnaj o miłości ma
Żegnaj kochana K.

poniedziałek, 11 lutego 2019

Iskry nienawiści


Serce, ból, cierpienie
Łzy, samotność, zbawienie?
Mrok, duszy chłód
Jak kamień, jak lód

Życie, pragnienie jedno
Włosy proste, pachnące
Brak, samotności sedno

Spacery nasze, pierwsze spotkania
Biegi, przepychanki, szturchania
Miałem się nie zakochać
Miałem

Mówiłem byś uważała
Mnie, nie pokochała
Lecz w duszy na to liczyłem
I stało się, choć po latach
Wiem, że się myliłem

Byliśmy razem, tacy szczęśliwi
Wielka miłość
Wzajemnie troskliwi
Czasem też była, i złość
Bo bez niej się nie da

Chciałem świat okraść
Byłaś Ta
Tobie oddać
Byłaś moja
Tak przynajmniej myślałem
Byłaś kłamliwa
Tego nie dostrzegałem
Miałem się nie zakochać
Nie usłuchałem
Nie chciałem się cofać
I
Serce swe
Złamałem.

czwartek, 7 lutego 2019

Bo nie ma nas...


Powiedz mi proszę.
Dlaczego, wzrokiem wciąż w mroku noszę.
Czy szukam ukojenia?
Cóż znajdę, prócz cierpienia?
Cień daje mym myślom schronienie.
Spokojna przystań.
Czasu spowolnienie.
Lecz czemu, ona znów mi się śni?
Wiem, los ze mnie drwi.
Błagam.
By bogowie mi odpuścili.
Myśli me oczyścili.


Z pozoru przyjazny.
Ponoć.
Na wskroś jasny.
Myśli złowrogie skrywam.
Co dzień, z duszy je zmywam.
Lecz, każdego dnia.
Cięższa to powinność ma.


I nastanie mej klęski czas.
Bo nie ma nas.
I zerwie się, wiążący je pas.
Bo nie ma nas.
Bo.
Nie ma.
Nas…

K.


Gdy tak siedzę, w czas współczesny
Przed taflą szklaną
A jakże znaną

Gdy tak siedzę, w czas niewczesny.
W samotności pogrążony
W duchu, straszliwie skulony

We wspomnień potoku
W myśli natłoku
W straszliwym szoku
We władaniu mroku

Gdy wciąż myślę o Tobie
Zapadam się w sobie
I nie wiem już, co robię
I łzami, biurko zdobię

Dlaczego więc w snach mnie nawiedzasz
Jak mara przeklęta
Jak przeszłość zaklęta

Dlaczego więc w snach mnie odwiedzasz
I nie chcesz zostawić w spokoju
Nie pozwalasz, zemrzeć w pokoju